… No cóż, nastał taki czas, że znowu zasiadłem do klawiatury aby po okresie stagnacji, rozleniwienia i walki z otaczającą rzeczywistością podzielić się przemyśleniami na temat ciekawego zjawiska, które na swoje potrzeby nazwałem „eksplozją geniuszu internetowego”.
Czasy tego słowa na „K” pokazały, że coraz więcej osób poszukuje nowych (czytaj innych) kanałów zarabiania pieniędzy i to właśnie w Internecie widzą swoją szansę. W około nas, co dzień pojawiają się „Poszukiwacze” dla których świat Internetu jest jak Gorączka Złota i wyścig po Złote Runo w jednym. Od pewnego czasu, obserwujemy wysyp innowacyjnych pomysłów, jak grzybów po deszczu, których jedynym celem jest zmiana świata, a twórcom dostarczenie nieskończonej rzeki pieniędzy, chwały i splendoru. Usłyszeć o nich możemy prawie wszędzie, w restauracji, przy grillu, podczas przerwy na kawę …
Staliśmy się bardzo płodni intelektualnie, można by rzec… ale czy na pewno?
Przez ostatni okres czasu miałem okazję spotkać się z kilkoma wizjonerami-poszukwaczami, którzy właśnie odkopali „złoty róg”, w którym wymieszany był Internet, społeczności i jeszcze coś co trudno wychwycić i zdefiniować. Zawsze chętnie poświęcałem czas na rozmowy o tego typu pomysłach, dzieliłem się radą, wprowadzałem twórczą krytykę… Ale coraz częściej żal mi serce ściska, gdy analizując pomysł okazuje się, że jest to kolejny klon NK (która moim zdaniem nie była czymś unikatowym), LinkedIn czy GoldenLine. Prowadząc polemikę ze mną na jego temat, autorzy skupiają się na przekonywaniu, że Ich geniusz polega właśnie na tym, że z portalu X zapożyczyli to czy owo, zmieszali z portalem Y a wszystko przykryli odkryciem Naszej cywilizacji – czyli grupami społeczności Internetowych.
A gdzie model biznesowy, pytam?
No jak to gdzie? Stworzymy społeczność, będzie baza użytkowników, będą reklamy, znajdą się tacy co to kupią…
Siedzę, oceniam, analizuję a w myślach rodzi się tylko jedno określenie.. „po prostu żal.pl”… tragedia … dlaczego tak utalentowany człowiek nie wykorzystuje swojego potencjału… a autor… przekonany o szybkim sukcesie udowadnia, że jedyne co go blokuje to brak funduszy na start.
SPOŁECZNOŚCI – moim modelem biznesowym! – czy aby ta era już nie przemija?
Dlaczego wszyscy uważają, że kolejny portal społeczności może odnieść taki sam sukces jak LinkedIn czy NK? Czy nadal jesteśmy tak chętni by stać się członkiem kolejnej grupy, społeczności, klanu… Zastanów się drogi czytelniku, czy zapisałbyś się do takiego portalu…?
Ja, niestety nie – mam dość kolejnego pomysłu na budowanie networkingu osób, którzy noszą takie same bokserki albo wolą blondynki od brunetek..
Więc pytam … czy naprawdę nie stać nas na nic lepszego, własnego, innowacyjnego… czegoś co nie będzie kopią pomysłu zrealizowanego za Wielką Wodą? Jeżeli rzeczywiście nie stać nas na nic lepszego, to… sami możecie dokończyć to zdanie…
Ja dokończyłbym je tak … jesteśmy skazani na porażkę.
Maj 06, 2009 @ 06:55:10
Po prostu mija czas sztucznie nakręcanych portali „społecznościowych” – i to nie jest porażka a sukces.
Maj 06, 2009 @ 07:39:58
Witam,
Dla mnie porażką nie jest portal społecznościowy, lecz robienie z niego modelu biznesowego, poza tym porażką jest kopiowanie pomysłów i brak twórczości. Stąd wynika moje zdanie ;)
Zgadzam się, że czas sztucznie rozdmuchanych portali społecznościowych umiera – i tak powinno być :)
Pozdrawiam
Maj 07, 2009 @ 07:40:26
Niektórzy uważają, że tworzenie czegoś „nowego”, co tak naprawdę jest odtwórcze to nauka.
Jednak jest to wiedza wykorzystana w umiejętny sposób.
Nauka to tworzenie faktycznie nowych rozwiązań, wcześniej nie opisanych i nie bazujących odtwórczo na wcześniejszych rozwiązaniach.
Sam kiedyś miałem kilka pomysłów na portale społecznościowe i im podobne – jednak opóźnienia z wdrożeniem w życie pomysłu spowodowały, że gdyby teraz mój pomysł wystartował byłby to tylko kolejny klon tego co istnieje.
Nie wiem czy niekiedy nie warto postawić na swój nowy pomysł, jeśli nie wymaga on sporych nakładów finansowych a czas i życie zweryfikuje jego trafność.
Ci, którzy są teraz wielcy na rynku chyba też nie dokońca spodziewali się takich wyników jakie teraz osiągnęli.
Parę miesięcy temu był widoczny spadek popularności na przykład Facebook`a, wszyscy wtedy stwierdzali popierając to badaniami socjologicznymi, że era społeczności wirtualnych na taką skalę już odchodzi w zapomnienie. Czas pokazał, że ich przeświadczenie o recesji tego typu rynku było błędne. Nawet akcje Burger Kinga, gdzie można było dostać kanapkę za „pozbycie” się 10 „przyjaciół” z Facebook`a nie pomogło w ciągle rosnącej aktywności na tym serwisie.
Efekt Leibesteina w dwóch postaciach spełnił się w tym przypadku idealnie.
PS. Dobrze coś znowu przeczytać po dłuższej przerwie.
Pozdrawiam!